~ Bo ludzie nie wiedzą, że idąc w przód i patrząc w tył, kiedyś się potkną.
Czas nie daje odpowiedzi, on jedynie stawia kolejne pytania.
Elsa patrzyła na okno, za którym powoli zaczęło się robić ciemno. W głowie wciąż miała rozmowę, którą przeprowadziła z Jackiem rano. Co to wszystko miało znaczyć ? Dlaczego on tak bardzo boi się jej wyjawić prawdę ? Dlaczego i za co miałaby go znienawidzić ?
Usłyszała pukanie do drzwi . Wiedziała kto chce ją zobaczyć, ale nie była pewna co do tego czy chce się widzieć z tą osobą za drzwiami. Koniec końców wydukała " proszę ".
Drzwi do pokoju uchyliły się i do środka wdarł się Frost. Z jego ust wydobyła się lawina słów, których nijak nie szło zrozumieć.
- Els ... ja ... przepra ... to .. wszystko ... ina ... niż sądzisz ...
- Nie. Stop ! Stop ! Że co ? - Zanim jednak zdążył się odezwać od razu przeszła do rzeczy. - Tylko powoli, spokojnie.
- Nie potrafię być spokojny, gdy wiem, że nie masz najmniejszej ochoty mnie widzieć, a co dopiero słuchać.
- Przecież nic takiego nie powiedziałam. - Burknęła zdziwiona. - Po prostu potrzebowałam trochę czasu w samotności, to wszystko. - No więc co chciałeś mi powiedzieć ?
- Że to nie tak jak myślisz.
- Ja nic nie myślę. Ja wiem.
- Co wiesz !? - Krzyknął przerażony.
- Nic ... po prostu muszę porozmawiać z Tomem.
- Nie możesz do niego iść ! - Warknął.
- Nie idę. Sam tu przyjdzie.
- Przecież mówiłem ci, że on nie nadaje się dla ciebie. Nie widzisz, że chcę cię chronić ?
- Chronić przed czym ?
- Przed nim. Nie wiesz do czego jest zdolny, by dostać to, czego pragnie. Teraz, chce ciebie. Nie pozwolę, by znów odebrał mi to, na czym mi zależy.
Dopiero teraz Elsa zauważyła, że Jack trzyma jej rękę w żelaznym uścisku, który coraz bardziej się zacieśniał tak mocno, że aż bolało. Mimo wszystko nadal nie wiedziała, co Jack ma na myśli. Całe to jego gadanie o tym, że Tom odebrał mu coś na czym mu zależało, zaczynało ją denerwować.
- Czy to ma coś wspólnego z Mią ? - Zapytała łamiącym się od strachu głosem.
- Tak. - Westchnął. - Gdybyś tylko mnie wysłuchała do końca ... ale to i tak nie ważne. Przecież to co ja mam ci do powiedzenia, nie jest niczym ważnym. No bo co może ważnego mieć do powiedzenia zwykły śmieć jak ja ? - Zapytał, a na jego twarzy malował się smutek.
Odwróciła się w jego stronę. Nie trwało to długo. W jednej chwili ujęła jego twarz i wtopiła się w jego tęczówki.
- Nie jesteś śmieciem. - Odparła. - Jesteś jedną z najważniejszych osób dla mnie. Jesteś moim przyjacielem. Moją bratnią duszą. Kimś bez kogo nie mogłabym zasnąć, ani nawet żyć, bo jesteś pewną częścią mnie.
" Pewną częścią mnie ", " Jesteś moją bratnią duszą ", " Nie mogę bez ciebie żyć ".
Te słowa tłukły się w jego głowie tak mocno, że aż pulsowała.
" Jesteś moim przyjacielem ".
Tak. - Pomyślał. - Przyjacielem. To boli bardziej niż, gdy na ciebie patrzę. - Jego myśli również były bolące same w sobie.
- Jack ? Jack !!?? - W jednej chwili jej krzyk przywołał go na ziemię. Wciąż trzymała jego twarz, ale na jej twarzy nie było widać żadnych głębszych emocji.
- Tak ? - Niemądrze zapytał.
- Odpłynąłeś. - Stwierdziła.
- Mamy jeszcze czas, zanim Tom przyjdzie. Chcę znać prawdę Jack. Kim jest Mia ? Co ja mam z nią wspólnego ? Kim była dla ciebie ? Kim była dla Toma ?
Niestety zanim zdążył odpowiedzieć na choćby jedno jej pytanie, na podjeździe zaparkował Tom.
- Elso, proszę. Czy musisz być tak uparta ? Nie chcę byś do niego szła. - Jack znów złapał ją za rękę, gdy ona miała już zamiar wyjść z pokoju.
- Przecież nic mi nie zrobi.
- Może i nie, ale przecież mówiłem ci, że on jest bardzo stanowczy, że zrobi wszystko by mieć to, co chce. Mówiłem ci, że znałem go wcześniej. Znałem go 300 lat temu. Czy to ci nie daje do myślenia ? Jak myślisz, dlaczego ci o tym nie powiedział, że jest strażnikiem jak ja ?
- Że jest kim ? - Zapytała.
- Jest strażnikiem jak ja. - Odparł.
- Ty też mi wcześniej tego nie powiedziałeś. - Popatrzyła na niego z wyrzutem.
- Bo nie dałaś mi dojść do słowa. Zaczęłaś płakać i wrzeszczeć, no to cię zabrałem do domu.
Na dole huknęły frontowe drzwi. Dało się słyszeć szelest kluczyków.
- Elso ? Jesteś w domu ?
- Ehh ... mama wróciła. - Westchnęła, po czym zaczęła powoli kierować się w stronę schodów. Za nią jak cień powędrował Jack.
- Hej mamo. Tak jestem.
- To dobrze. Pomożesz mi rozpakować zakupy ? Ania i Jer za chwilę przyniosą resztę.
- Zaraz. Przecież ty byłaś zupełnie gdzie indziej niż oni prawda ? - Elsa podniosła brwi patrząc na matkę.
- No tak, ale wracając z zakupów zobaczyłam ich pod jednym z klubów. Zabrałam ich stamtąd, a w drodze powrotnej dostali odpowiednią gadkę.
- Łał ...
Dopiero teraz Jenna spojrzała na Elsę i zobaczyła również jej towarzysza.
- O Jack ! Nawet cię nie zauważyłam. - Uśmiechnęła się do niego przymilnie.
- Nie dziwię się pani. - Odebrał od niej siatki i powoli zaczął wyjmować wszystkie zakupy i co chwila otwierać lodówkę by wsadzić parę z nich. - Tak piękna kobieta nie baczy na łobuzów. - Mrugnął do niej, a Jenna tylko się zaśmiała.
- Jack ! Ty zawsze potrafisz poprawić humor. Naprawdę cieszę się, że możemy cię u nas gościć.
- Przyjemność leży po mojej stronie ...
Drzwi po raz kolejny otworzyły się, ukazując rudą i Jeremiego obładowanych siatkami, a za nimi ostatni wszedł Tom, który również niósł jedną siatkę z jabłkami.
- Mamo ! - Blondynka krzyknęła nieco zaskoczona. - Obrabowałaś spożywczak czy jak ? - Zapytała.
- Nie. Po prostu kupiłam same potrzebne rzeczy. Jest nas więcej, więc trzeba więcej jedzenia.
- Tak, zgadzam się z tym. - Sapnął Jer ściskając po drodze rękę Jacka. Widać nie był już na niego tak zły. - Ale mamo. Na litość boską po co nam aż 3 słoiki czekolady ?
- Ktoś tu lubi podjadać. - Mrugnęła w stronę Anki, na co ta tylko się zarumieniła, jakby właśnie ją na tym przyłapano.
Tom odłożył siatkę na stół i zwrócił się w stronę Jacka.
- I jak ? Twarzyczka już się zagoiła ? - Zakpił przy tym jak z dobrego żartu.
- Ostro pojechałeś wiesz ? Ale jak dla mnie to za mało się starasz.
Tom spojrzał na Elsę.
- Zgadzasz się z nim ?
- Wiesz co ? - Wybuchnęła nagle. - Mam już dość waszych sprzeczek. Mam dość was wszystkich. Mam dość ciebie i twoich kłamstw !!! Myślałeś, że się nie dowiem ? Powiedz. Ile masz lat ?
- 17. - Odparł bez wahania.
- A może inaczej ... Od ilu lat masz 17 ?
- Elsa ...
- Ona już wie. - Wtrącił Jack.
- Ty gnojku !! - Warknął i rzucił się w jego stronę. W samą porę przytrzymał go Jer. - Tak chcesz się na mnie mścić ? Myślisz, że w taki sposób się zemścisz ? Mia zawsze kochała mnie. Była z tobą dla zabawy.
- Kłamiesz ! - Warknął Jack.
- Taaak ? Zadziwiające. Gdyby cię kochała wiedziałbyś, że nie umarła. Wiedziałbyś, że nadal żyje.
- Co ???!!!
- Tak, żyje. Widziałem ją 30 lat temu w Paryżu. Tańczącą na jednej z dyskotek pod wieżą Eiffla. Nie widziała mnie. Potem zniknęła. Nie wiem gdzie teraz jest, ale wiem, że gdyby cię kochała, szukałaby cię, a nie zabawiała się.
Zabolało go to. Z trudem powstrzymał łzy cisnące mu się do oczu. Nie chciał płakać za przeszłością. Za nią. Za dziewczyną którą kochał kiedyś. Ale czy nadal ją kocha ? Czemu tak się czuje ? Czemu to tak bardzo go boli ?
- Przestańcie do cholery ! - Głos tym razem zabrała Jenna, widząc bladą twarz Elsy. - Wynoście się obaj !
Wypchnęła ich za drzwi, by po chwili z hukiem je zatrzasnąć.
- Wy też na górę ! Dzięki za pomoc. - Palcem wskazała na Ankę i Jeremiego dając im do zrozumienia by zostawili ją i Elsę same.
- Wszystko w porządku ? - Położyła rękę na jej ramieniu.
- Nie mamo. Wszystko mi się miesza.
- Opowiedz mi o tym. Zrobi ci się lepiej.
- Nie mam teraz czasu mamo. Muszę jeszcze z Jackiem lecieć do kwatery.
- Po co ? - Zdziwiła się Jenna. Do tej pory nie przystosowała się do końca do tego, że Jack jest strażnikiem. Wiedziała, że Elsa jest jakąś bronią w walce z kimś tam, ale szczegółów jej nie podano.
- Nie mówił. Po prostu od dawna mieliśmy tam lecieć.
- Ale wrócisz ?
- Oczywiście. Jakaś godzinka. Najwyżej półtora.
Blondynka wyminęła matkę i ruszyła do drzwi z pewną obawą, że jak je otworzy zastanie masakrę za nimi. Na szczęście Jack siedział na ganku, a Tom musiał najwyraźniej odjechać, bo nie było już ani jego, ani motoru.
- Już ? Chce jak najszybciej wrócić. - Skinęła na niego.
Jack wyciągnął szklaną kulę, a chwilę potem stali już w salonie na biegunie.
- Co to za ważna sprawa ? - Nie miała nawet zamiaru ukrywać chłodu w głosie.
- Stary !! - Jack usłyszał za uszami.
- Czkawka ! - W ich stronę szedł ciemnowłosy chłopak.
- Kto to ? - Zapytał, gdy w końcu do nich dotarł.
- A, no tak. To Elsa. Moja dusza ... no wiesz ta bratnia.
- Opowiadał nam o tobie.
- Miło. - Burknęła.
- Czy ja usłyszałam kogoś nowego ? - Za rogu wyszła dziewczyna z długimi związanymi włosami. W rękach trzymała książkę.
- To Elsa. - Odpowiedział Jack zanim zdołała się odezwać. - Czy jest ktoś jeszcze tutaj, bo nie lubię się powtarzać.
- Merida poszła poćwiczyć. Zabrała ze sobą łuk.
- A nie wiecie przypadkiem, gdzie jest Jessica ?
- Nie. To znaczy ... rano z nią rozmawiałam. Powiedziała, że gdzieś idzie, ale nie powiedziała dokąd. Powinna za niedługo wrócić. - Odparła Roszpunka.
- No więc tak Elso. Oprócz mnie, są też tutaj inni. To Czkawka, a to Roszpunka. Merida gdzieś zwiała, ale to nie szkodzi. Jessica też się dolicza.
- Tak. Razem jesteśmy wielką piątką. - Odparł Czkawka.
- Wielką piątką ? - Elsa podniosła brwi.
- Ona to wymyśliła ! - Jack wskazał oskarżycielsko w stronę Roszpunki. Ta w odwecie pokazała mu język.
- A North gdzie jest ? - Jack znowu zadał kolejne pytanie. Miał takie wrażenie, że wszyscy nagle zniknęli jak w śnie.
- Właśnie zaczął produkcję zabawek. Wiesz, on jest przesadnie pośpieszny.
- I tak zawsze kończy na ostatnią godzinę. - Burknął Jack. - Myślałem, że lepiej was sobie przedstawię, ale czas nas goni.
Elsa pożegnała się z wszystkimi. Po chwili znów była w swoim pokoju.
- Trochę dziwnie wyszło co ?
- Niby czemu ? Wydają się mili.
- Bo i są, ale nagle tak wszystkich wcięło.
- Jack ?
- Tak ?
- Opowiesz mi o Mii ?
- Dlaczego chcesz o niej rozmawiać ?
- Bo chcę wiedzieć. - Widząc minę Jacka szybko dodała. - Myślałam, że mi ufasz.
- Nie chodzi o zaufanie. Ufam ci i dobrze o tym wiesz, ale nie jestem pewny, czy to co usłyszysz, spodoba ci się.
- Prawda nie zawsze jest piękna prawda ?
- Skoro chcesz usłyszeć ją od nowa ...
- Chcę.
- Dobrze. Jak wiesz, zanim stałem się Jackiem Frostem, byłem człowiekiem, takim jak ty. Żyłem normalnie 300 lat temu. Mieszkałem tutaj, w Burgess, ale wtedy była to mała wioska. Miałem małą siostrę Emmę, ale nie chcę rozmawiać o niej. No więc, Tom również tam mieszkał. Żył tak jak ja, 300 lat temu. Do tej pory nie mam pojęcia jak to możliwe, że księżyc go wskrzesił i uczynił go strażnikiem. Przyjaźniłem się z nim w tamtych czasach. Był moim najlepszym przyjacielem. Zawsze wszystko robiliśmy razem. Byliśmy niemal nierozłączni. Pewnego dnia do wioski przybyła dziewczyna imieniem Mia. Była niesamowicie piękna. Miała miodowo truskawkowe włosy i stalowe szare oczy, które czasami przybierały barwę błękitnego nieba. Miała parę piegów. Zawsze uważałem, że to dodawało jej tylko urody. Była najpiękniejszą dziewczyną w całej wiosce. Zakochałem się w niej, kiedy tylko ją ujrzałem. Nagle cały świat zaczął kręcić się wokół niej. Tom też ją poznał i też się w niej zakochał. Tak bardzo pragnąłem ją mieć tylko dla siebie, że wtedy w Tomie po raz pierwszy nie zauważyłem przyjaciela, ale wroga. Kogoś kto mógł mi ją odebrać. Kto mógł mi ją skraść. Była dla mnie wszystkim. Pewnego dnia zauważyłem go jak ją całuje. Świat mi się zawalił. Zabrał mi wszystko co miałem, bo zabrał mi ją. Nie mogłem tak po prostu tego zostawić, bo nie potrafiłem o niej zapomnieć. Pokłóciłem się z nim. Pierwszy raz tak śmiertelnie. Potem po prostu uciekłem, bo chciałem pomyśleć. Nawet nie wiem kiedy znalazłem się na zamarzniętej wodzie. Próbowałem nie robić gwałtownych ruchów by nie wpaść, ale lód był zbyt cienki. Załamał się pode mną i wpadłem. Woda była tak lodowata, że w ciągu paru sekund zesztywniały mi wszystkie kończyny. Nie mogłem więc pływać. Utopiłem się. Potem obudziłem się na lodzie. Miałem już białe włosy, a moja pamięć była wyczyszczona. Jakieś parę lat temu natknąłem się na strażników. Pomogłem im ocalić dzieci przed Mrokiem, ale teraz znów wrócił. Dzięki Ząbek odzyskałem też swoje wspomnienia. Okazało się też, że mam bratnią duszę. Wtedy cię znalazłem. Nie wiedziałem co się stało z Tomem, dopóki nie zobaczyłem go wtedy przy twoim boku. Od razu go rozpoznałem. Wraz z odzyskanymi wspomnieniami wróciła Mia. I coś co zostawiła po sobie. Coś co należy i do mnie i do niej.
- Co to takiego ?
- Tego nigdy ci nie powiem.
- Dlaczego ?? - Elsa zdziwiła się.
- Bo nie mogę. Znienawidziłabyś mnie.
- Wcale, że nie. Chcę wiedzieć !!
- Nie !!! - Złapał ją za ręce i spojrzał w jej oczy. - Nie próbuj nigdy więcej ze mnie tego wydusić, bo i tak ci nie powiem. - Po czym, puścił ją i skierował się w stronę drzwi.
- Dobranoc. - Szepnął i skierował się w stronę swojego pokoju, pozostawiając Elsę zbitą z tropu.
Eeeeee....czyli jak rozumiem to Mia zostawiła coś frostowi ale on nie powie tego El??
OdpowiedzUsuńAle ja chce wiedzieć!!! ^^
Weny czasu i chęci ^^
Coś podejrzewam ze ona zostawiła mu dziecko XD
OdpowiedzUsuń