~ Tak ciężko jest wybrać,
pomiędzy bólem, a przyjemnością.
26 czerwca 2015 r.
Drogi Pamiętniku !
Każdy dzień był jak dar. Każdy był cudowny. Odkąd Jack jest obok mnie, ani razu nie uroniłam ani łzy. Pamiętnik wciąż prowadzę, ale to dlatego, że wspomnienia są ważne. Nie chcę zapomnieć o nich, chcę je pamiętać jak najdłużej. Każdy w szkole dziwił się, co się ze mną stało. Nic. Jestem wciąż ta sama, ale jednak inna. Mimo moich starań, wciąż jestem najpopularniejszą dziewczyną w szkole. Wszystkie dziewczyny deptały mi po piętach codziennie. Nie odstępowały mnie na krok. Ja wiem czemu. Myślą, że jak się pokażą w towarzystwie to będą równe mi. Nie mówię, że są gorsze, każdy z nas jest równy drugiemu, nie ma lepszych i gorszych, ale to co one robią jest już po prostu żałosne.
Szkołę zostawiłam za sobą, w końcu są wakacje. W domu jest inaczej. Mama wiecznie jest zabiegana. Prawdopodobnie to dlatego, że należy do rady miasta. Nasza rodzina jest spokrewniona z założycielami Burgess. Nie odlegle. Właściwie mój pra pra dziadek, był jednym z założycieli. Cholera, co ja piszę. To w ogóle nie nawiązuje do tematu. No więc, Jeremy ma doła, bo Vicki, w której się buja i która jest siostrą Matta, rzuciła go. Może nawet to i lepiej, ja osobiście uważam, że nie jest dla niego. Zrobiła z niego ćpuna, a teraz wrak człowieka. Idiotka. Nigdy jej nie znosiłam, ale akceptowałam ją tylko ze względu na Matta i Jera.
Anka narzeka, bo jeden ze szkolnych ciastek zaprosił ją na bal, a potem porzucił. Współczuję jej, ale jednocześnie uważam, że jest zbyt naiwna. A Jack ? No cóż, moja rodzina już wie o nim. Nie wiem skąd, nie wiem jak, ale są nawet zdolni go zobaczyć, a ja po prostu nie wiem jakim cudem. Czary chyba. Jer stara się być twardy w stosunku do niego, ale ostatnio gadają jak kumple. Anka ? Zarywa. Tak, nie kłamię, słowo daję, że Jack podoba się Ance i ciągle do niego się klei. Nie poprzestaje w dalszym ciągu, mimo iż Jack ma dziewczynę. Ma na imię Jessica. Nigdy jej nie widziałam, bo Jack o niej nie często wspomina, ale kiedyś mówił mi o niej. Powiedział, że również jest strażniczką i jest teraz na jakieś misji, no i że wraca właśnie dzisiaj. Może dlatego go jeszcze dziś nie widziałam. Może jest to trochę dziwne, że jest lato, a Jackowi nic nie dolega. To przez eliksir. Ma jakiś tam specjalny eliksir, który sprawia, że nie musi się przejmować ciepłem. Do tej pory nie wiem jeszcze wszystkiego o Strażnikach, ale Jack ma zamiar mnie zabrać do kwatery za 2 dni. Czasami kwatera jest nazywana po prostu domem Mikołaja. Mieszkają w niej Strażnicy. Nie wszyscy oczywiście. W tej konkretnej mieszka North, Zając, Ząbek, Jack no i Jessica. Jestem ciekawa, jak tam jest. Ale pomijając to, zapomniałam wspomnieć o jednej ważnej rzeczy. Ostatnio znaleźli jakieś zaklęcie dzięki któremu wyglądają jak ludzie. No wiecie. Ząbek jest dziewczyną, Zając nieźle zbudowanym facetem. Wygląda na około 30 ? Hahaha, jedyne co się nie zmieniło to jego sarkastyczne poczucie humoru i tatuaże na ciele. North nie wyglada już jak typowy Mikołaj. Wygląda inaczej, chodź musiałam pomóc wybrać dla niego rzeczy. Jack pokazał mi zdjęcie, a gdy zobaczyłam w co jest ubrany North, wybuchłam. Musiałam jakoś pomóc, a ponieważ jak wcześniej wspominałam, do kwatery wybieram się pierwszy raz za 2 dni, musiałam wybrać ciuchy i przesłać je przez Jacka. Co do Jacka, ostatnio jest spięty. Denerwuje się spotkaniem z Jessicą. Już tylko kilka godzin. Nie widziałam go od tygodnia. Powiedział, że potrzebuje samotności, ale nie chciał mi się z niczego zwierzyć. Trochę mnie to smuci, bo nie cierpię, gdy on jest w złym stanie. Bratnie Dusze tak mają. Jest moim przyjacielem i nie chcę go stracić.
Elsa przerwała pisanie. Spojrzała na zeszyt. 3 kartki zapisane w jeden dzień. Westchnęła głęboko i oparła głowę o chłodną szybę. Nie miała ostatnio komu się wyżalić, a nie przywykła do tak długiej samotności. Z Jeremim nie było jak pogadać, nie zrozumiałby. Anka dąsała się i wściekała nie wiadomo o co, całe dnie siedziała w pokoju i schodziła by coś zjeść lub się napić. Z mamą Elsa prawie w ogóle nie rozmawiała. Nie miały dobrego kontaktu, od śmierci ojca. Oddaliły się od siebie, chodź wcześniej blondynka dzieliła się z nią każdą nowiną, każdym zawodem, problemami z Mattem i nie tylko. Bonnie wyjechała na wakacje, Caroline też. Z Mattem nie rozmawiała od ich rozstania, a reszcie swoich przyjaciół nie ufała na tyle, by poruszać takie tematy. Zacisnęła palce na długopisie, po czym cisnęła zeszytem w kąt, a pisak złamała na pół. Kawałek plastiku ostro wbił się jej w palce, a gdy chciała go odrzucić, dodatkowo zrobiła sobie niechcący wielką szramę na całej dłoni. Syknęła z bólu i upuściła na podłogę przyczynę swojego nieszczęścia. Zeskakując tuż obok złamanego długopisu z wściekłością kopnęła go w kąt, przeklinając swój los.
Jack już od paru dni nie potrafił wysiedzieć na miejscu. Jeszcze tylko kilka godzin i ją spotka. Tęsknił za nią, ale czuł, że jego serce nie jest już tak mocno do niej przywiązane jak wcześniej. Dziwnie jest czuć, że dziewczyna którą się kocha, jest nagle mu trochę dalsza. Nie chciał myśleć o rzeczach, które nie są szczególnie miłe i które mogłyby zrodzić u niego wątpliwości. Miał jeszcze czas, napisał Jessice smsa ( strażnicy zachowują się jak ludzie ), żeby od razu przyszła do jego pokoju po powrocie. Czas wolny postanowił wykorzystać dla Elsy. Nie rozmawiał z nią od tygodnia. Nie powinien je opuszczać na tak długo, ale dziwnie się czuł, gdy był blisko niej. Serce mu przyspieszało i czuł strach i poczucie winy ? Nie umiał tego wyjaśnić. W parę minut był już w domu blondynki. Otworzył okno i wszedł przez nie. Zawsze tak robił. Zobaczył jak Elsa kopie podłogę ( dziwne ) i usłyszał siarczyste przekleństwa, które padały z jej bladych ust.
- Podłoga nie chce współpracować ? - Zapytał, śmiejąc się głośno.
- Cholera, Jack ! Nie strasz mnie tak debilu !
- Powinnaś przywyknąć, nie zdążyłaś jeszcze ?
- Nie bardzo wiesz. - Ucięła z sarkazmem.
- Pomożesz mi ? - Zapytał, a gdy Elsa się odwróciła pokazał jej białą koszulę zapinaną na guziki.
- Ah zapomniałam ! Jessica dzisiaj wraca.
- Tak. - Odparł obojętnym tonem, wyminął ją i znikł w drzwiach do łazienki.
Blondynka była autentycznie zdziwiona jego zachowaniem. Czy to tęsknota tak na niego wpływa ?
Po chwili do pokoju wszedł białowłosy w czarnych dżinsach, a w ręku trzymał swoją bluzę i białą koszulę.
Zaraz. Elsa pokręciła głową, gdy patrzyła na jego spodnie, a potem na dwie koszule. Skoro on jak tu przyszedł miał w ręku białą, a na sobie niebieską, a teraz powinien mieć białą na sobie i niebieską trzymać w ręku, a skoro on trzyma dwie to znaczy że ... Kurde ! Blondynka momentalnie zrobiła się czerwona, gdy zobaczyła, że Jack nie ma na sobie w ogóle żadnej z bluzek. Ona była czerwona jak burak, a on nic sobie z tego nie robił.
- To jak pomożesz ? - Jack pokazał guziki.
- Chyba musisz sam sobie poradzić. - Elsa w odwecie pokazała mu szramę na dłoni, z której w dalszym ciągu lała się krew. O bólu już nawet nie pamiętała.
Jack spojrzał na ranę i odrzucając swoje bluzy na łóżko, szybko znalazł się obok niej.
- Opatrzę ci to.
- Nie, nie trzeba. Naprawdę, Jack, spóźnisz się na spotkanie z Jessicą.
- Ona może poczekać. - Odparł poważnym tonem.
Co on powiedział ? Tak. Jack stawia Elsę wyżej niż swoją własną dziewczynę. Jego troska o blondynkę była większa niż tęsknota za miłością. Niebieskookiej zrobiło się ciepło i to nie tylko na ciele, ale i w sercu. Poczuła, że naprawdę ma przyjaciela. Nie chciała się do tego przyznać, ale ucieszyła się, gdy chłopak wypowiedział te słowa. Poczuła się wtedy taka ... najważniejsza do niego. Może i rzeczywiście tak jest, ale nawet jeśli to oni jedno ani drugie nie byłoby w stanie się do tego przyznać w głębi, a co dopiero przed samym sobą.
Poczuła jak delikatne palce jeżdżą po jej dłoni, a potem niespodziewane pieczenie, ale był to dobry ból, taki którego mogłaby doznawać za każdym razem, gdyby tylko Jack był przy niej. To było bardziej nie na miejscu, ale musiała to przyznać i przyznała, bez wycofywania niczego. Spojrzała na swoją ranę, ale ona była już odkażona i przykryta warstwą plastra. Uśmiechnęła się delikatnie, gdy Jack spojrzał na nią, nie podnosząc nawet głowy.
- No, to teraz musisz już pomóc. - Uśmiechnął się, założył białą koszulę na umięśnione ciało i stanął przed blondynką.
- Boże, jak ty mnie wykorzystujesz. - Przewróciła oczami, po czym dostała poduszką. - Ej ! A to za co ?
- Wiesz za co. - Zaśmiał się jeszcze głośniej. - A teraz zapinaj ! - Rozkazał.
Podczas, gdy Elsa zapinała mu guziki, on patrzył się na jej naburmuszoną twarzyczkę i jej rozwiane włosy, spowodowane uderzeniem poduszką. Uśmiechnął się niezauważalnie i sięgnął dłonią do jej roztarganych blond włosów. Wziął i założył jej za ucho kosmyk, który był chyba najbardziej niesforny z wszystkich razem wziętych. Gdy tylko jej dotknął, Elsa podniosła na niego zdziwiony wzrok. Wygiął wargi w uśmiechu, a jeszcze bardziej, gdy zobaczył purpurę na jej twarzy. Uwielbiał to. Zawsze, gdy się rumieniła. To była jedna z jej wielu zalet. Najpiękniejszy rumieniec miała jednak wtedy, gdy zimą wieczorami spędzali czas na dworze, grając w bitwę na śnieżki, którą on oczywiście zawsze wygrywał.
- Zrobione. - Odparła, zapinając ostatni guzik.
- Dzięki. - Odparł, równie obojętnie co i ona. - Na pewno wszystko ok ?
- Tak, wszystko dobrze.
- Cieszę się. - Jack spojrzał na zegarek, stojący na szafce nocnej Elsy. - Kurde, już późno.
- Miej miły wieczór. - Uśmiechnęła się łagodnie, gdy ten już miał zamiar wylecieć.
- Ty też śnieżynko. - Odwzajemnił uśmiech, tym razem pełnym emocji i wyleciał w stronę kwatery.
Elsa spojrzała na łóżko.
- Co za głupek ! - Warknęła. - Bluzę, zostawił.
Jessica weszła do kwatery, ale po drodze nie spotkała żadnego ze strażników. Uznała to za okoliczność sprzyjającą. Weszła do swojego pokoju i odstawiła bagaż, po czym zgodnie z prośbą Jacka, wysłaną w postaci smsa przyszła do jego pokoju, ale go tam nie zastała. Czekała około 10 minut zanim drzwi się otworzyły i stanął w nich białowłosy. Najpierw był zdziwiony, ale w następnej chwili był już przy niej. Spojrzał jej głęboko w oczy i wyszeptał do ucha.
- Tęskniłem ...
- Jack ...
To była ich cała rozmowa. Po chwili całowali się i to było na tyle. Słychać było tylko westchnienia i cichy szmer. Pożądanie wzięło górę. Dalej ? Chyba każdy wie co mogło być dalej ...
Elsę obudził mocny skurcz w brzuchu. Wstała i spojrzała na zegarek. 2 godzina wyraźnie się rysowała. Ból był niemiłosierny. Blondynka doszła do drzwi pokoju, a potem skierowała się w stronę schodów. Miała zamiar zejść do kuchni, wziąć tabletkę i wodę. Przez cały ten czas miała okropne wrażenie, że to wszystko wiąże się z Jackiem. Przystanęła na samej górze i złapała się poręczy. Zapomniała o bólu, teraz zrodził się strach. Czy z nim wszystko w porządku ? Nic mu się nie stało ? Poczuła kolejne uderzenie w brzuchu, a w głowie jej się zakręciło. Postawiła nogę na stopniu, ale dalej los nie był łaskawy. Poślizgnęła się. Obijała się kolejne stopnie coraz mocniej. Poczuła ostry ból w głowie, gorąco i usłyszała jakieś krzyki i zobaczyła światło. Ostatnie co z trudem udało jej się wymówić, to Jack.
I dlaczego przerywasz mi w takim momencie ;-; Zdrowiej mi szybko i pisz kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuńDlaczego w tym momencie?! A Jack to miał naprawdę miły wieczór ... ciii nic nie mówiłam :x
OdpowiedzUsuńSuper rozdzial :D
OdpowiedzUsuńZdrowiej ;)
P.S. W takim momecie??
Czekaj...oni ten teges? Serio?! Biedna Elsa :(. Mam nadzieję, że wyzdrowieje
OdpowiedzUsuń