~ Jesteś moją bratnią duszą. Razem przejdziemy przez świat.
Nie wiem co to znaczy, ale znaczy to dla mnie wiele.
- Przepraszam, ale ... możesz powtórzyć ? - Zająknęła się i lekko nachyliła się w jego stronę, tak jakby bała się, że zamierza zrobić jej krzywdę.
- Jack Frost. - Odpowiedział nieco zniecierpliwionym tonem.
- Nie słyszałam. Nie wiem kim jesteś. - Odwróciła się z zamiarem odejścia.
- Za to ja wiem, że świetnie potrafisz zamrażać.
Odwróciła się błyskawicznie i wpatrzyła się w niego przerażonym wzrokiem. Skąd on do jasnej cholery wie o jej mocy ?
- S...Skąd wiesz ?
- Wiem o tobie więcej, niż ci się wydaje.
- Słucham ?!
- Wszystko ci wyjaśnię, ale musisz mi zaufać.
- Jak ci mogę zaufać, skoro nawet cię nie znam ?
- Wszystko ci wytłumaczę, ale pozwól mi to zrobić.
- Dobra, ok ... emmm no ? Co masz mi do powiedzenia ?
- Mamy tutaj rozmawiać ?
- A co ? Myślałeś, że zaproszę cię do kawiarni na kawę i ciasteczko ?
- A nie ? - Uśmiechnął się pod nosem z sarkazmem.
- Ehh ... nie.
- Przykro. Ale cóż, zawsze możemy posiedzieć pod drzewem. - Mrugnął do niej.
Uśmiechnęła się do niego delikatnie, a w następnej chwili poszła za nim pod jabłoń. Usiadła w cieniu, a po chwili obok niej spadło jedno, czerwone jabłko. Spojrzała na górę, ale nie zobaczyła nikogo. Usłyszała cichy ruch i spojrzała przed siebie i natknęła się na niebieską bluzę chłopaka.
- J ... Jak to zrobiłeś ?
- Skoczyłem, proste i skuteczne.
- To dość wysoko. Jak to możliwe, że nic ci się nie stało ?
- To jedna z rzeczy, które potrafimy. - Usiadł obok niej. Zrobiło jej się ciepło. Poczuła się bezpieczna, tylko dlaczego ?
- Potraficie ? Czyżbym usłyszała liczbę mnogą ?
- Owszem. - Pokiwał głową i postawił jej kolejną kolejkę uśmiechających się śnieżnych zębów.
- Ok. To może od początku ?
- Jak sobie życzysz. - Zrobił się poważny. - Na imię mam Jack Frost i jestem strażnikiem zabawy. Jestem tutaj, bo potrzebuję twojej pomocy. Mikołaj i Zając nie byliby tacy grzeczni.
- Kto ?
- Jest nas więcej. Jest Święty Mikołaj, Zębuszka, Zając, Piasek ...
- Święty Mikołaj ?! Masz mnie za głupią ? - Spojrzała mu prosto w oczy. Zobaczył, że nie żartuje. Widział narastającą tam złość, a nie chciał jej rozzłościć.
Podniosła się z ziemi, porwała z niej torbę i rozwścieczonym krokiem skierowała się w stronę wyjścia z polany. Poczuła czyjeś ciepłe delikatne palce na swoim nadgarstku, a potem lekkie szarpnięcie i te same dłonie w pasie. Podniosła zdziwione oczy i natknęła się na błękit. Obydwoje byli za blisko siebie. Znali się pół godziny, ale nie zabrała jego dłoni, ani się od niego nie odsunęła. Patrzyła wciąż na jego twarz, przystojną twarz, która była tak blisko.
- Zostań, proszę. - Szepnął wpatrując się w jej usta.
- Wybacz mi, ale nie wierzę w takie rzeczy.
- To prawda, wiem, że trudno ci w to uwierzyć, ale to jest równie prawdziwe jak twoja moc.
Poruszyła się niespokojnie, ale on wcale nie zamierzał jej puścić.
- Nie mogę. - Spuściła wzrok.
- Ufasz mi ? - Podniósł jej twarz, tak by mógł patrzeć jej w oczy.
- Ufam ... - Nie wiedziała dlaczego to powiedziała, ale tak było. Ufała mu.
Pozwoliła mu zaprowadzić się znów na polanę. Tym razem wyjaśnił jej wszystko ze szczegółami, a ona uważnie słuchała, chodź trudno było jej w to uwierzyć.
- Mrok jest silny, ale ty jesteś potężna, możesz go pokonać.
- Tak, a wracając do sprawy, która mnie najbardziej zaciekawiła, tooo ...
Jack podniósł wymownie jedną brew, jakby się spodziewał o co ma zapytać.
- Tak, jesteśmy Bratnimi Duszami.
- I to mnie ciekawi.
- Doskonale wiem, o co chcesz zapytać, więc nie musisz się tłumaczyć ani marnować tlenu. Sam ci wszystko wyjaśnię.
- Czekam. - Uśmiechnęła się szeroko, a on odwzajemnił uśmiech.
- Jesteśmy Bratnimi Duszami. Tak, to prawda. Bratnią Duszę otrzymuje każdy o niezwykłej mocy, jak ty, czy ja. Są trzy rodzaje Bratnich Dusz. Jedną tworzy para, taka jak my, kolejną dwie kobiety, a inną dwaj mężczyźni. Dwie kobiety to siostry cienia, dwaj mężczyźni to bracia walki, a tacy jak ja i ty ... no cóż, nie mamy nazwy. Jesteśmy tym połączeniem, które nie zdarza się często. W całym istnieniu na palcach jednej ręki można wyliczyć ile było takich ludzi, powiązanych więzią. Często nazywają nas zapisanymi w gwiazdach. Wiesz, to znaczy, że nasza przeszłość, teraźniejszość i przyszłość jest zapisana w gwiazdach. Po części może i to prawda, ale ja chodzę na żywioł. Bratnie Dusze mają na celu wspólną ochronę, walkę, pomoc. Jesteśmy jak brat i siostra. Każde z połączeń ma niezwykłą moc zdolną pokonać zło, ale tak naprawdę tylko nasz rodzaj jest w stanie wszystko naprawić. Razem jesteśmy najpotężniejszymi ludźmi na świecie.
- Czyli, mamy się chronić ? Jak przyjaciel przyjaciela ?
- Dokładnie.
- Całkiem nieźle.
- Nie wydawało ci się kiedyś, że nie jesteś sama ? Że ktoś zawsze przy tobie jest ?
- Taak, często tak mi się wydawało.
- To byłem ja.
- Co ?!
- Tak, widzisz, z naszej lini pary, Bratnią Duszę ma się od urodzenia, to jest zapisane w gwiazdach. Można ją dopiero zobaczyć kiedy się skończy 17 lat, a ty już tyle masz, więc to wyjaśnia dlaczego mnie widzisz, a nie wierzysz. Byłem przy tobie od zawsze.
- Moje narodziny też widziałeś ?!
- Ten wątek pominąłem. - Zaśmiał się szczerze.
- Uff, już myślałam.
- Nie, byłem zawsze obok, twoja mama nie musiała się za bardzo martwić o to, że musi do ciebie wstawać, bo nigdy tak nie było. Zawsze, za każdym razem, gdy płakałaś w nocy, albo miałaś zamiar się do tego zabrać, starałem się cię uspokoić. Byłem przy tobie każdej nocy. Kiedy podrosłaś i wygadywałaś o potworach, syrenkach i tak dalej, też byłem. Kiedy poszłaś pierwszy raz do szkoły, ja byłem obok ciebie, kojąc twój strach. Byłem przy tobie nawet dzisiaj rano, kiedy pisałaś w pamiętniku.
- Więc to byłeś ty. Widziałam cię.
- Widzisz, takie mam przeznaczenie, być przy tobie i cię chronić. Codziennie odkąd się urodziłaś obserwuję wszystkie twoje sukcesy i upadki, głupoty i pomyłki. I wcale nie narzekam. Czasami jest śmiesznie. Ubawiłem się kiedy spadłaś raz z huśtawki.
- Ej ! To nie było wcale śmieszne !
- Było ! Ale powinnaś mi podziękować. To ja sprawiłem, że nie złamałaś karku.
- Pff ... - Prychnęła jak kotka. - Gadanie ...
- Robi się późno. Odprowadzę cię.
Skierowali się w stronę zwykłych rodzinnych domków. Słońce powoli zachodziło. Doszli do drzwi.
- Wszystko w porządku ? - Jack zapytał troskliwie.
- Zapytaj mnie o to jutro. - Uśmiechnęła się, pocałowała go w policzek i zniknęła za drzwiami.
Jack stał tam jeszcze przez chwilę, a potem z uśmiechem odleciał. Elsa weszła do domu cała w skowronkach i przez chwilę jeszcze patrzyła na oddalającą się sylwetkę Jacka. Od teraz nie musi się martwić o to, że ktoś ją zrani, bo Jack nikomu na to nie pozwoli. Zaufała mu i czuła, że dobrze wybrała. Pierwszy raz od dawna się nie bała, Zasnęła z uśmiechem na ustach.
Powiedz mi czy Jack poradzi sobie ze sprawami sercowymi Elsy?
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta: )
Cudowne <3 Nic dodać, nic ująć :D
OdpowiedzUsuńUuuuu coraz bardziej ciekawiej ^_^
OdpowiedzUsuńa ja tak na koniec : NIEEEE XD xd
OdpowiedzUsuńNominowałam cię do LBA, ale nie musisz tego pisać, jeśli masz to już za sobą ;)
OdpowiedzUsuńInformacje na http://elsa-i-jack.blogspot.com/
Po 1. Super rozdział! Ale to już wiesz XD.
OdpowiedzUsuńPo 2. Zrobisz tak aby Jack był zazdrosny? Byłoby fajnie
Świetny rozdział! Czekam na szybki NEXT!
OdpowiedzUsuń