this love is stronger than death ♥

this love is stronger than death ♥
Infinity love

niedziela, 12 lipca 2015

7. - Spacer

Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, ale nie mam jak. Nadrabiam zaległości w dwóch poprzednich blogach. Prowadzę też historię na wattpadzie. Jest ona o Thomasie Sangsterze. Jeżeli będziecie chcieli ją przeczytać w następnym poście wstawię link. 
Ma ktoś z was jakieś pomysły co Elsa ma wspólnego z Mią ? =3
Mam również prośbę odnośnie komentarzy. Wolałabym by pod moimi postami nie była prowadzona konserwacja, tylko komentarz dotyczył rozdziału, ale to tak na marginesie =)




~ Honestly is the only good feauture
for which people may hate you.
 Rano Elsę obudził intensywny zapach kawy i słodkiej woni bułeczek. Usiadła na łóżku i przeczesała dłonią włosy. Czuła od siebie ostrą woń alkoholu. Już drugi raz z rzędu tak się upiła. Masakra. " Mama mnie zabije, na bank mogę sobie już grób szykować ".  Usłyszała kroki na schodach. " No to już po mnie, nawet nie mam gdzie się schować ". W miarę jak kroki stawały się coraz to głośniejsze, ona coraz bardziej zapadała się w kołdrę. w końcu, gdy usłyszała otwierające się drzwi, wsadziła głowę pod kołdrę i zakryła się nią mocno, dysząc.
- Nie zabijaj mnie ! 
- Moim zadaniem jest cię chronić, a nie na odwrót. 
Usłyszała śmiech. 
- Ah ! Jack to ty ! - Wypaplała wyciągając głowę. 
- A ty myślałaś, że kto ? 
- Przestań się śmiać ! Myślałam, że to moja mama ! Po tym jak wczoraj się załatwiłam na amen pewnie jest wkurzona.
- Nie musisz się obawiać. - Odpowiedział nadal się śmiejąc. - Nikogo nie ma w domu.
- To gdzie są ?
- Twoja mama gdzieś wyjechała. Powiedziała mi jedynie tyle, że będzie wieczorem. Co do Anki i Jeremiego, pojechali na rzekę. 
- CO ? Przecież mieli na mnie czekać ! 
- Chcieli, ale tak słodko spałaś ... 
Elsa spojrzała na zegarek stojący na nocnej szafce. 
- Jest szósta rano dupku !!! Jak możesz budzić mnie o szóstej rano ? Jak śmiesz w ogóle ... 
- Przyniosłem ci śniadanie. - Jak położył tacę na jej kolanach i oddalił się o kilka kroków w razie gdyby miała ochotę rzucić w niego lampą lub innym ciężkim przedmiotem. 
- Ś ... śniadanie ? - Elsa zdziwiła się. 
- N ... no tak. - Odparł w końcu. Zarumienił się i przeczesał palcami po włosach. 
- Dziękuję. Nie spodziewałam się tego po tobie. 
- Ja wcale nie chcę ci się podlizać. 
Blondynka uniosła znacząco brwi. 
- Nie o to mi chodziło ... 
- Dobra, dobra i tak muszę z tobą porozmawiać.
- O czym ? - Zapytała przymierzając się do słodkiej bułeczki. 
- Ekhm. - Odchrząknął. Usiadł obok niej.
Elsa przewróciła oczami i przesunęła się żeby zrobić mu miejsce. Jack zrobił minę w stylu =3 i wskoczył pod kołdrę obok Elsy porywając z jej talerza przy okazji jedną truskawkę. 
- Ale tu ciepło. ( =3 =3 ) - Odparł Jack. 
- Taak. - Elsa odchrząknęła. 
Jack dziwnie się ostatnio według niej zachowywał. 
- Tooo o czym chciałeś pogadać ? 
- Właściwie to o niczym ważnym. Po prostu zapomnij. 
Już chciał wyjść, ale ona złapała go za rękę. Podniósł na nią zdziwiony wzrok, a potem popatrzył na jej dłoń.
- Dla mnie jest ważne Jack. 
- Nie mogę ci tego powiedzieć, bo wszystko się rozwali. 
- Ale co się rozwali ? - Elsa nie dawała za wygraną i dalej w to brnęła, chodź dobrze wiedziała, że jeśli gra z Jackiem to wojny nie wygra. 
- Po prostu zapomnij. - Wyszedł z jej łóżka i skierował się w stronę drzwi. - Jak zjesz, to ubierz się, ja czekam na dole. 
- Po co ? - Zdziwiona zapytała z pełną buzią. 
- Pojedziemy na wycieczkę. 
I tyle. To wszystko co miał do powiedzenia. Z gęsią skórką zamknął drzwi do jej pokoju. Zrobiło mu się nagle zimno. 



Jakieś pół godziny później Elsa była gotowa. Otworzyła drzwi i zobaczyła Jacka. Stał obok motoru. 
W ręku trzymał kask, a na tylnym siedzeniu był drugi. 
- Jedziemy ? - Elsa zapytała zdziwiona. 
- Tak, coś ci nie pasuje księżniczko ? 
- Nie. Wszystko ok, tylko ... czy ty potrafisz ... 
- Na tyle dobrze, że nie musisz się przejmować, że spowoduję wypadek. - Jack mrugnął do niej. - Chyba mi ufasz ? 
- Oczywiście, że ci ufam głupku. - Uśmiechnęła się znacząco. 
Jack podał jej kask. Założyła go. Poczuła, że Jack odpalił już i czeka na nią. 
- Już ? Wszystko w porządku księżniczko ? 
- Tak. Chyba tak. I dlaczego nazywasz mnie księżniczką ? 
- Tak sobie. Bez powodu ... księżniczko. 
Wywróciła oczami. W końcu to humorki Jacka. Powinna się do nich przyzwyczaić, ale chyba nadal ją zaskakiwał. Oplotła go w pasie i położyła głowę na jego plecach, gdy on ruszył. Na początku Jack jechał normalnie, ale gdy tylko minęli tabliczkę z napisem miasta i zaczęła się zwykła żwirowana droga ostro przyspieszył. Przerażona Elsa mocniej go tylko ścisnęła. Pomimo tego, że miała kask, łzy stawały jej w oczach. Czuła się dziwnie. W pewnym momencie zastanawiała się czy przypadkiem nie zwolnić trochę uścisku, żeby nie uszkodzić wspaniałego ciałka Jacka, ale w końcu doszła do wniosku, że mógł nie przyspieszać. A Jackowi ? Jackowi to wcale, a wcale nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie. Ciągle przyspieszał tyle ile tylko mógł, by poczuć jeszcze bardziej jej delikatne dłonie i to jak mocno do niego przylega w strachu, że spadnie. Czuł jej ciepło, jej zwariowany oddech. Wiedział, że się boi, ale zależało mu również na tym, żeby mu zaufała. Chciał, żeby przestała się bać. Chciał, żeby wiedziała, że zawsze i wszędzie nie pozwoli jej skrzywdzić. Chciał, żeby wiedziała, że nie zrobiłby nic co zagrażałoby jej życiu.
Jechali już ponad godzinę. Ani słowem się do siebie nie odezwali. Jack w pewnej chwili poczuł, że Elsa powoli się rozluźnia, ale mimo wszystko wciąż czuł jej głowę na plecach. Nuciła. I znał ten utwór. Nuciła piosenkę Johna Legenda " All of me ". Uśmiechnął się. Nie wiedział dlaczego, ale uczucie, że ona tam jest, że nuci coś, dawało mu poczucie spokoju. Próbował przekonać samego siebie, że to przez to iż są bratnimi duszami, ale wiedział, że prawda jest inna i również to, że nie chce jej do siebie dopuścić. Powoli zaczęli dojeżdżać na miejsce. Droga teraz była mniej wyboista. Po jednej stronie znajdowała się wielka skalista ściana, a po drugiej ? Morze i plaża. Wiedział, że Elsa wciąż nuci i ma zamknięte oczy, bo w przeciwnym razie na pewno już by zaczęła komentować. Już tylko parę metrów.  
Zahamował ostro i porządnie. Wstrząsnął nim dreszcz. Po chwili usłyszał krzyk Elsy. 
Nuciła sobie coś pod nosem, a tu nagle ostry łomot. Wstrząsnęło nią i poczuła jak upada. Zamknęła oczy oczekując upadku, ale nic takiego się nie stało. Otworzyła je po chwili niepewnie. 
Mocno za nadgarstek trzymał ją Jack. Z jednej strony cieszyła się, że Jack ma tak dobry refleks, bo gdyby nie on rżnęła by teraz piasek, ale z drugiej strony, gdyby nie on i ta piekielna maszyna nigdy by do takiej sytuacji nie doszło.
- Jack ty debilu !
Jack uniósł brwi mimo iż spod kasku nie mogła tego zauważyć.
- Mam cię puścić ? 
- Nie !!! Nie !!! 
- Więc co się mówi ?
- Dziękuję. - Odburknęła. 
- Nie usłyszałem. - Spierał się z nią.
- Mówiłam dziękuję idioto !! 
Jack popatrzył na nią. Była wyraźnie poirytowana. Jack szarpnął nią w górę, ściągnął kask i zdążył złapać ją w pasie zanim upadła na ziemię. Przysunął się do niej, gdy ściągnęła kask. 
- Musisz nauczyć się ufać ludziom śnieżynko.  
Pomógł jej stanąć na nogi i zaparkował motor gdzieś na boku. 
- Zabrałeś mnie na plażę. - Odparła.
- Tak, coś w tym złego ?
- Nie, oczywiście, że nie, ale nigdy się tego po tobie nie spodziewałabym. 
- Mówiłem, że musimy porozmawiać. 
Zaczęli iść powoli wzdłuż plaży. 
- O czym tak bardzo chcesz porozmawiać ? 
- O Tomie przeważnie. 
- Co z nim ? - Zapytała patrząc na niego z ukosa. Głowę miał pochyloną nisko, tak jakby unikał jej spojrzenia. 
- Po prostu Tom to dupek. 
- Dlaczego tak sądzisz.
Przystanął. Spojrzał w jej oczy. Wiedział, że jeśli jej to teraz powie, ona może się na niego zezłościć. Wiedział też, że pewnych sekretów nigdy się nie dowie chodź powinna.
- To długa historia, która może sprawić, że zmienisz zdanie co do niego, a może nawet i co do mnie. 
- Mamy czas. Cały dzień. A ja chcę znać prawdę. 
- Skoro jesteś tego pewna.
Wziął głęboki wdech. 
- Tom nie jest taki na jakiego wygląda. Nie jest ciebie wart. Wiem co mówię, bo znam go od dawna. 
Zanim zdążyła coś powiedzieć, on jej przerwał kontynuując.
- Znałem go zanim stałem się jeszcze Jackiem Frostem. Mieszkałem w Burgess. Wtedy to była zabita dechami mała wioska. Zaledwie parę domów na krzyż. Był moim przyjacielem. Niestety pewnego dnia zjawiła się pewna dziewczyna. Mia. No cóż. Obydwoje ją chcieliśmy. Z wieloletniej przyjaźni zostały strzępy. Koniec końców wybrała mnie. Nie mogłem przestać się cieszyć. Wtedy była wszystkim czego pragnąłem. Była piękna, delikatna. Oczy miała takie jak ty. Niebieskie, duże, głębokie. Niestety ja musiałem się z nim pokłócić. Musiałem wtedy iść na tę cholerną rzekę i wpaść. Nie pamiętałem niczego aż do teraz. Dokładnie półtora roku temu odzyskałem swoje wspomnienia. Pamiętałem to cierpienie. Pamiętałem nawet coś czego chciałbym w tym momencie nie pamiętać.
Złapał Elsę za rękę.
- Masz z nią wiele wspólnego. 
- Jack ... o czym ty mówisz ? Czego nie chcesz pamiętać. 
- Nie bez powodu akurat jesteśmy bratnimi duszami. 
- Jaki powód ? Proszę powiedz. 
- Nie mogę. Nie mogę choćbym chciał. Znienawidziłabyś mnie za to, a tego nie chce. Po za tym jest jeszcze jeden temat. Wczoraj, wczoraj po wypuszczeniu lampionów.
- Jack ja ... 
- Pocałunek. O tym chciałem porozmawiać. Els ja ... 
Elsa jednak nie pozwoliła mu dokończyć. Łzy zaczęły spływać po jej twarzy. 
- Zabierz mnie stąd. - Szepnęła. 
- Elsa ... 
- Powiedziałam zabierz mnie stąd !!! Chcę wrócić do domu !!! 
- Dobrze. - Odparł. Zabolało. Wiedział, że nie może jej tego powiedzieć. Gdyby się o tym dowiedziała, z miejsca wsadziłaby mu nóż w plecy. 
Przez całą drogę czuł jak łzy spływają jej po policzkach. Bolało go, gdy ona cierpiała. Ale musi ją chronić przed nim. Nie może pozwolić na to by sytuacja sprzed tych 300 set lat się powtórzyła. Nie czuł już jej dłoni. Teraz ledwo go dotykała, tylko po to by nie spaść. Nie dotykała już go. Nie przytulała go już całym ciałem, a on tego tak bardzo pragnął. Znał to uczucie, ale nie mógł sobie na nie pozwolić. To nie jest to. Nigdy nie będzie. Nigdy.


Zajechali pod dom. Elsa od razu odłożyła kask i wbiegła do domu.
O co mogło mu chodzić ? Dlaczego on mi to wszystko mówił ? Ale nie może tego tak zostawić. Tom musi to wytłumaczyć. Ona musi zrozumieć. I co ona ma wspólnego z Mią ? 
- CO JA MAM Z NIĄ WSPÓLNEGO ?







niedziela, 5 lipca 2015

Bohaterowie =)

Oto bohaterowie opowiadania. Miałam to zrobić w formie strony, ale nawaliłam bo zaczęłam wszystko wstawiać w poście, a od nowa mi się nie chciało tego robić xD. Sorki, że tak, ale no jestem nieco leniwa xD

Jack Frost



Elsa Arendelle



Roszpunka Corona



Anna Arendelle



Tom Vey



Czkawka Berk



Merida Dunbroch



Jeremy Arendelle



Ząbek 



North




Zając



Jenna Arendelle


Michael Arendelle




Jessica Lovelace


Pitch


Dominic Brown 


Johanna Fell


Mia Maye